Adoptowała psa Leonardo DiCaprio. Gdy pojechała po odbiór, zaliczyła wpadkę. "Co za historia"

Mieszkająca w Los Angeles Neda Mazd postanowiła adoptować psa. Nie sądziła, że właścicielami szczeniaka są Leonardo DiCaprio i jego była partnerka, modelka Camila Morrone. Neda przyznała, że podczas odbioru psa zaliczyła krępującą wpadkę.

Neda Mazd podzieliła się na TikToku niesamowitą historią, jaka wydarzyła się podczas odbioru szczeniaka. Kobieta nie miała pojęcia, że odwiedziła samego Leonardo DiCaprio.  

Zobacz wideo Policja ma nowe radiowozy do przewozu psów. Kosztowały 2,5 mln złotych

Postanowiła adoptować szczeniaka. Nie sądziła, że właścicielem psa jest Leonardo DiCaprio

Podczas pandemii koronawirusa Neda Mazd postanowiła powiększyć rodzinę i adoptować szczeniaka husky. Skontaktowała się ze schroniskiem, którego pracownik skierował ją do Camilii Morrone. Neda pojechała pod wskazany adres, nie wiedząc, że udaje się do miejsca zamieszkania celebrytki i znanego aktora. Pies był do odbioru w Beverly Hills, a gdy Neda zobaczyła dom, w którym przebywa zwierzak, pomyślała, że muszą mieszkać w nim wyjątkowo bogaci ludzie.

Wokół kręciło się sporo ochroniarzy, stały luksusowe samochody, a na posesji dostrzegła kort tenisowy i basen. Na powitanie wyszła jej dziewczyna, która pokazała dwa szczeniaki. Neda zwróciła uwagę na mężczyznę w wieku około 45 do 50 lat, który ukrywał twarz pod czapką z daszkiem. Kobieta zapytała, czy mężczyzna jest ojcem dziewczyny. — Nie, to mój chłopak — odpowiedziała. Neda poczuła się głupio i nie drążyła tematu. Dopiero gdy zabrała szczeniaka i zaczęła drążyć temat, dowiedziała się, że spotkała Leonardo DiCaprio oraz jego ówczesną partnerkę, influencerkę i modelkę Camilę Morrone. 

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Nagranie wzbudziło wiele komentarzy. "Co za historia"

Pod nagraniem pojawiło się wiele komentarzy zaskoczonych internautów i internautek. 

Szalona historia. Dziwne, że nie zmusili cię do podpisania umowy o zachowaniu poufności. 
Pamiętam, kiedyś spotkałam Leo, kiedy jechałam samochodem w Londynie. Uśmiechnęłam się do niego na światłach, a on odwzajemnił uśmiech.
Taka historia mogła zdarzyć się tylko w Los Angeles.
O Boże, co za historia!
 
Więcej o: