Magda Gessler jest popularną restauratorką i osobowością telewizyjną. Występuje w takich programach jak "Kuchenne rewolucje" i "MasterChef". Oprócz tego sprawdza się w roli mamy dwójki dzieci, Lary i Tadeusza. Nie każdy wie, że kobieta nie miała łatwego życia i doświadczała wielu przykrości. Również i początki jej kariery nie były proste.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Magda Gessler ukończyła malarstwo w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych św. Ferdynanda w Madrycie. Choć osiągała sukcesy na tym polu, trudno jej było poradzić sobie finansowo. Z tego względu już w trakcie studiów dorabiała na swoje utrzymanie. Dzięki temu nauczyła się samodzielności i szacunku do pieniądza. - Przez całe studia byłam bardzo samodzielna. Moi rodzice byli ze mną w Madrycie i dzięki nim tam byłam, ale Akademia Sztuk Pięknych należy do jednych z droższych studiów. Trzeba kupić blejtram, to nie są małe rozmiary, płótna, farby… Musiałam wymyślić sposób, by móc studiować i zarabiać, żeby sprostać tym wydatkom, żeby mieć też na autobus — wyznała Magda Gessler podczas jednego z wystąpień na targach pracy. - Dałam sobie nieźle radę, przede wszystkim robiąc ceramikę, która była dekoracyjna jako biżuteria. Stylizowałam też ludzi na różne okazje, sprowadzałam do Hiszpanii polskie stroje ludowe, robiłam wystawy ubiorów z Łowicza i Kurpiów — powiedziała.
Magda Gessler kilka lat temu opublikowała książkę, w której przedstawiła swoje losy. Opisała też romans przed laty z pewnym mężczyzną z Niemiec. Okazuje się, że spędzała z nim czas w hotelu, jednak ten postanowił uciec, nie opłacając wcześniej pokoju. - Nie tylko za noclegi, ale i serwowane w pokoju śniadania, szampany i inne cuda, na które pozwalaliśmy sobie przez te prawie dwa miesiące czystego szaleństwa. (…) Byłam w kropce. Bez grosza przy duszy, za to z potężnym długiem. Obsługa hotelowa wyrzuciła mnie na bruk, ale zatrzymała mój paszport i walizki, dając mi dwa dni na uregulowanie rachunku. Zostałam w tym, co miałam na sobie, bez paszportu i z zerową znajomością niemieckiego – opowiedziała w książce "Magda". Na szczęście z pomocą innych Polaków udało jej się opłacić dług i wrócić do Polski.
Z małżeństwa z Volkhartem Müllerem Magda Gessler doczekała się syna, Tadeusza. Okazuje się, że oczekiwała również narodzin drugiego dziecka. Niestety, gdy była w szóstym miesiącu ciąży, wystąpiły komplikacje, a narodzona córeczka przeżyła zaledwie 2 tygodnie. - Zaczęło się ratowanie dziecka. Kobiecie w takiej sytuacji grozi zakażenie i śmierć. O życie dziecka cały czas toczyła się walka. Codziennie czułam, jak się rusza, jak się tuli we mnie. Umierałam ze strachu. Myślałam, że osierocę rocznego Tadeusza — powiedziała Gessler w rozmowie dla tygodnika "Dobre chwile". Niedługo po tym wydarzeniu zmarł również jej mąż, co przyczyniło się do kolejnej traumy. Mężczyzna nie poradził sobie ze śmiercią córeczki, przez co podupadł na zdrowiu. - Śmierć córki była powodem nawrotu choroby męża. Nie wierzę w to, że to by się zdarzyło, gdybyśmy nie stracili dziecka przez kompletną nieświadomość lekarzy. Mój mąż był Niemcem. Umarł w dniu moich urodzin. Wtedy zaczęłam mówić po niemiecku. My, Polki w najtrudniejszych sytuacjach jesteśmy wspaniałe, mamy wolę przetrwania — wyznała Andrzejowi Sołtysikowi w programie "Bagaż osobisty".
Magda Gessler przetrwała trudne chwile i wyszła z nich zwycięsko. - Należy iść dalej. Myśleć o następnym dziecku, o zachowaniu rodziny, o tym, żeby ból nie przesłonił nam świata. To traumatyczne doświadczenie nauczyło mnie jeszcze bardziej kochać życie, nie odkładać ważnych spraw na później. I, co najważniejsze, nie szukać winnych — powiedziała w rozmowie z "Party".