Skandaliczne słowa księdza o ciąży w wyniku gwałtu. "Pan Bóg chroni kobiety"

Wypowiedź ks. Michała Woźnickiego jest nie tylko skandaliczna i bulwersująca, ale też wprowadza błąd. We wspomnianym wystąpieniu poruszył on temat zbliżających się wyborów parlamentarnych i kwestię aborcji, którą podnosi m.in. Lewica.
Zobacz wideo Zobacz wideo: Aborcja w Polsce – co powinno się zmienić? [SONDA]

Przyzwyczailiśmy się, że słów księdza Piotra Woźnickiego nie da się brać poważnie. Obecnie prawi kazania jedynie garstce swoich "wielbicieli" (wśród których są starsze kobiety, które regularnie obraża), a jego wystąpienia z "ambony" cyklicznie publikowane są na kanale "Wroniecka" w serwisie Youtubie. Praktycznie każdy materiał okraszony jest mnóstwem krytycznych komentarzy internautów wobec "pół legalnej" działalności kapłana.

Przypomnijmy, że ten były salezjanin został wydalony z zakonu i eksmitowany z domu zakonnego we wrześniu 2022 roku, a na swoim koncie ma m.in. wyrok sądowy za głoszenie antysemityzmu. Regularnie zresztą w swoich wypowiedziach obraża różne mniejszości, osoby ze świata muzyki, itp.

Bulwersujące słowa księdza. "Gdzie szukać użytecznych idiotów? No, wśród kobiet!"

We wspomnianym wystąpieniu ksiądz odniósł się do plakatów wyborczych, krytykujących obecny obóz władzy (który, przypomnijmy, pozbawił Polki prawa do legalnej aborcji w wyniku ciężkiego, nieodwracalnego uszkodzenia płodu). 

Gdzie szukać użytecznych idiotów? No, wśród kobiet! W Polsce prawa wyborcze w międzywojennej otrzymały niewiasty. Wydaje się wtedy, który polityk jest bardziej boży (...) od razu by kobiety na niego głosowały

- oznajmił Woźnicki. 

To są takie insynuacje pod adresem, że to jest moje. Czyli jak jestem w stanie błogosławionym i mam dziecko, to mogę dać sobie to dziecko wyskrobać, bo to jest moje

- kontynuował. Jednak te "dywagacje" poprzedziły inne szokujące stwierdzenia księdza - dotyczące zajścia w ciążę w wyniku gwałtu:

Zasadniczo biologia tak działa, że dzieci z gwałtu się poczyna bardzo malutko. Pan Bóg tak chroni kobiety. Kiedyś czytałem takie opracowanie naukowe, że to jest ułamek procenta, że w wyniku gwałtu powstanie życie

- uznał Woźnicki.

Ciąża w wyniku gwałtu. Tak ksiądz mija się z prawdą

To może teraz trochę faktów. Niestety Woźnicki ze swoimi wynurzeniami na temat poczęcia w wyniku gwałtu nie jest osamotniony. W 2016 roku szerokim echem odbiły się słowa arcybiskupa Henryka Hosera, który stwierdził, że w wyniku tak stresującego przeżycia dla kobiety jakim jest gwałt, prawdopodobieństwo zajścia w ciążę jest "niskie", w związku z czym problem ma być marginalny. Na łamach Magazynu TVN24 z jego słowami zmierzył się profesor Bogusław Pawłowski, kierownik Katedry Biologii Człowieka Uniwersytetu Wrocławskiego.

Ekspert przywołał badania naukowe, które wskazują, że prawdopodobieństwo poczęcia w wyniku gwałtu może być większe, niż w przypadku partnerskiego stosunku seksualnego za obopólną zgodą.

Amerykańskie badania Gottchshallów opublikowane w 2003 r. w piśmie "Human Nature" wskazują, że jeśli gwałt dokonany został na kobiecie w wieku reprodukcyjnym, to ryzyko zajścia w ciążę wynosiło 6,42 proc. Badania te przeprowadzono na 405 kobietach zgwałconych głównie pod koniec lat 70. XX wieku, gdy miały między 12 a 45 lat. 26 z tych kobiet zaszło w ciążę. Gdy autorzy uwzględnili to, że część zgwałconych mogła stosować w tym czasie antykoncepcję hormonalną lub miała wkładkę wewnątrzmaciczną, to oszacowali ryzyko zajścia w ciążę po gwałcie na poziomie niemal 8 proc.

- pisał profesor. Porównał to z innymi liczbami, dotyczącymi prawdopodobieństwa zajścia w ciążę w trakcie normalnego stosunku seksualnego bez stosowania jakichkolwiek zabezpieczeń. Wynosi ono od 2 do 4 procent, średnio jest to 3,1 procent.

Ks. Michał Woźnicki. Czy może wygłaszać kazania?

Jak z kolei wyjaśnia portal Aleteia.org, Michał Woźnicki nie reprezentuje już Kościoła katolickiego. Według serwisu, były salezjanin "nie działa z upoważnienia żadnej władzy duchownej" i "pozostaje nieposłusznym Kościołowi". Jego wypowiedzi zaś należy traktować w kwestii "odpowiedzialności pojedynczego człowieka".

Przypomnijmy, że duchowny - z powodu nieposłuszeństwa wobec Kościoła i jego nauk - w 2018 roku został objęty karą suspensy - czyli zakazem sprawowania jakichkolwiek funkcji i czynności, wynikających z przyjętych przez niego święceń kapłańskich. W praktyce oznacza to mniej więcej, że sakramenty, których udziela, mają ważność, ale są w rozumieniu Kościoła "niegodziwe" - wyjaśnia Aleteia.org.

Wcześniej, w 2016 roku z kolei dostał zakaz głoszenia Słowa Bożego ze względu na rozpowszechnianie herezji, czyli tez niezgodnych z nauczaniem. Mimo zakazów były salezjanin urządził swoją kaplicę, do której regularnie sprasza wiernych i prowadzi "msze". Obecnie toczy się postępowanie w sprawie wydalenia go ze stanu duchownego. Sprawę rozpatruje Dykasteria ds. Duchowieństwa - część aparatu administracyjnego Kurii Rzymskiej. Stanowi jedną z łącznie szesnastu dykasterii, działających przy Watykanie.

Źródła: Youtube-Wroniecka/TVN24.pl/Oko.press/Aleteia.org/Kobieta.gazeta.pl

Więcej o: