Rezygnują z alkoholu. "Ludzie martwią się, jak ktoś nie pije, a nie osobami, które piją non stop"

Robią to z różnych powodów. Niektóre zaczynają przyjmować leki, których nie należy łączyć z alkoholem, inne zauważyły, że mają problem z piciem. Zdarza się też, że za taką decyzją stoi po prostu chęć poprawy jakości życia. - Dla wielu osób dziwne jest pewnie to, że taka imprezowiczka stała się abstynentką. Jednak ja się tym zupełnie nie przejmuję - mówi Ula, która nie pije już od pięciu lat.
Zobacz wideo Czy Polacy zauważają inflację? "To nie ma o co pytać"

Psycholożka i terapeutka Wiktoria Dróżka mówi, że w swojej pracy spotkała wiele kobiet, które zrezygnowały z picia alkoholu. Zazwyczaj chcą one w holistyczny sposób zadbać o siebie. - Pracują już jakiś czas nad swoją świadomością i są w stanie przyznać same przed sobą, że alkohol im nie służy. Są też przypadki, gdy ktoś z rodziny nadużywał procentów i one nie chcą powtarzać tego schematu albo poczuły, że mają też tendencję do uzależnień - wyjaśnia.

Niektóre rezygnują tylko z picia w tygodniu. Inne decydują, że nie będą piły w ogóle. - Zauważam też, że wiele robi sobie przerwy. Potem wracają do picia i znowu robią przerwę. Drogi bywają różne w tej kwestii. Natomiast, zaczyna się od kluczowej myśli: Alkohol mi nie służy. Chciałabym coś z tym zrobić - mówi psycholożka.

"Przestałam używać alkoholu jako uspokajacza"

Weronika*, dopiero po tym, jak półtora roku temu odstawiła alkohol, zauważyła jak ogromne ilości piją go inni. Ona sama została abstynentką ze względu na przyjmowane leki. Po kilkunastu miesiącach widzi same plusy tej zmiany. 

- Dużo drobnych problemów zdrowotnych odeszło. Poza tym przestałam używać alkoholu jako uspokajacza i poszłam na terapię, żeby nauczyć się radzić z lękami, a nie sztucznie je wyciszać. Na portfel też wpłynęło to świetnie, bo to są setki zaoszczędzonych złotych - opowiada.

Czy czegoś jej obecnie brakuje? Jak wyznaje, jedyna rzecz, za jaką tęskni, to smak białego wina. - Na szczęście mam już swoje sprawdzone marki alkoholi bezalkoholowych albo takich o bardzo niskiej zawartości alkoholu poniżej 0,5 proc. Gdy mam ochotę na białe wino, wtedy sięgam po nie. Nie tęsknię natomiast zupełnie za stanem fizycznym ani psychicznym, do którego doprowadzało mnie picie - zaznacza Weronika.

I jak podkreśla, swoich znajomych i bliskich nie namawia do abstynencji. Cieszy się więc, że nikt nie nakłania jej do zmiany decyzji. 

"Uważam, że każdy powinien spróbować"

Z kolei Natalia docenia przede wszystkim to, jak obecnie wyglądają jej weekendy. - Rano czuję się dobrze, nie boli mnie głowa, nie marnuję całego dnia w łóżku. Kolejnym plusem jest brak spadku nastroju na kacu - zdradza. 

Natalia początkowo obawiała się, że bez alkoholu w naszym społeczeństwie nie da się normalnie funkcjonować. Okazało się jednak, że bliscy szanują jej decyzję. - Co zabawne, niektórzy mi współczują. A ja uważam, że każdy powinien spróbować i odstawić alkohol choćby na miesiąc - mówi.

Zdarza się jednak, że Natalia musi tłumaczyć się ze swojej decyzji. I to bywa denerwujące. - Tak jakby wszystko kręciło się wokół alkoholu. Pamiętam, jak na imprezie firmowej kolega dowiedział się, że nie piję i zaczął wypytywać o szczegóły, martwił się, czy u mnie wszystko w porządku. Czułam się bardzo niekomfortowo. Niesamowite jest według mnie to, że ludzie martwią się tym, jak ktoś nie pije, a nie osobami, które piją non stop - dodaje. 

"Nie potrafię pić"

Zofia nie ukrywa, że jest alkoholiczką. Jakiś czas temu postanowiła zmienić swoje życie. - Jeśli jestem pytana o powód, dlaczego nie piję, to odpowiadałam zgodnie z prawdą, że nie potrafię pić. Jestem alkoholiczką, ale trzeźwiejącą. Dziś wiem, że alkoholizm jest śmiertelną i nieuleczalną chorobą, którą można powstrzymać. Jednak do końca życia pozostaje się alkoholikiem - podkreśla.

Zofia zdaje sobie sprawę z tego, że nałóg jest silniejszy od niej. Dlatego też nie zamierza już pić. - Mam nadzieje żyć w trzeźwości i nie mierzyć się znowu z alkoholizmem, bo z góry skazana jestem na przegraną - mówi. 

W jej przypadku każdy dzień jest wyzwaniem i pracą nad sobą. Jednak Zofia docenia swoją przemianę i nie tęskni za czasami, gdy piła. - Rezygnacja z alkoholu była też decyzją o unikaniu niektórych sytuacji, a także towarzystwa, gdzie lał się on strumieniami - dodaje. 

"Zapijałam smutki"

Pod koniec marca Ula będzie świętowała piątą rocznicę swojej trzeźwości. Mimo że nigdy nie została zdiagnozowana jako alkoholiczka, wie, że ma problem z piciem. Dlatego też wolałaby do tego nie wracać, bo ma z tym same złe wspomnienia. - Zapijałam smutki, byłam bardzo sfrustrowaną osobą. Ciągle szukałam okazji, by się napić. Robiłam przy tym straszne głupoty, których wstydzę się do dzisiaj - wspomina.

W pewnym momencie przeciwko temu stylowi życia zaczął buntować się jej organizm. - Moje kace to był jakiś koszmar. Aby złagodzić lęki i stany depresyjne, które pojawiały się następnego dnia po piciu, musiałam sięgać po alkohol. Wtedy na poważnie się przestraszyłam - opowiada.

Ula postanowiła, że nie będzie piła przez miesiąc. Początki były trudne, pojawiały się kryzysy. Jednak gdy wytrwała 31 dni, wydłużyła wyzwanie do pół roku. Po upływie tego okresu mogła już się napić, ale okazało się, że wcale nie ma na to ochoty.

- Dla wielu osób dziwne jest pewnie to, że taka imprezowiczka stała się abstynentką. Jednak ja się tym zupełnie nie przejmuję. Bez depresyjno-lękowych kaców jest wspaniale! Nie piję, bo nie chcę powrotu tamtych strasznych stanów i tamtego życia. Z obecnej perspektywy widzę, że straciłam zbyt wiele dni na takie okropne samopoczucie. Nie zamierzam więc wracać do picia. Po prostu wiem, że mi to nie służy - podsumowuje. 

Nie pijąc, można zupełnie inaczej organizować czas poza pracą

Jak przekonuje psycholożka i terapeutka Wiktoria Dróżka, rezygnacja z picia alkoholu wiąże się z wieloma korzyściami. Daje szansę na rozwinięcie dojrzałych sposobów radzenia sobie ze stresem oraz lepsze przeżywanie życia.

- To korzyści dla zdrowia ogólnego - zyskanie energii, poprawa kondycji fizycznej, zmniejszenie ryzyka rozwoju depresji, zaburzeń lękowych, ale też poprawa sprawności poznawczej, na przykład pamięci, koncentracji, uwagi. Nie pijąc, można zupełnie inaczej organizować czas poza pracą, rozwijając pasje, zaciekawiając się nowymi rzeczami, inwestując czas w głębsze relacje. Bardzo często okazuje się, że rezygnacja z alkoholu pomaga w osiągnięciu większej satysfakcji z relacji międzyludzkich, a zatem z życia w ogóle - wyjaśnia. 

Nasza rozmówczyni przytacza też ciekawy przykład ze swojej pracy. - Pewna pani zdecydowała się nie sięgać po alkohol w ogóle, bo jej ojciec miał problemy alkoholowe i to stwarzało ryzyko rozwinięcia się u niej uzależnienia. Krótko po podjęciu tej decyzji "odkopała" swoją pasję do malowania, wyciągnęła dawno nieużywane pędzle, poszła po sztalugę na strych. Po roku organizowała wernisaże, po dwóch współtworzyła galerię - opowiada psycholożka. - W wielu przypadkach rezygnacja z alkoholu to zyskanie czasu, zaoszczędzenie znacznej sumy pieniędzy, większy spokój wewnętrzny, a także satysfakcja z pracy - podsumowuje. 

*Imiona wszystkich bohaterek na ich prośbę zostały zmienione. 

 

Więcej o: