Niebieski wieloryb to gra, w której uczestnicy dostają różne zadania od swoich "opiekunów" i wypełniają je przez pięćdziesiąt kolejnych dni (jedno zadanie dziennie). Zadania wymagają podporządkowania się i okaleczenia swojego ciała - wszystko trzeba dokumentować i przekazywać "opiekunowi". Dlaczego niebieski wieloryb? Kluczowe ma być charakterystyczne zachowanie tych ssaków.
Prawie rok temu, w maju 2016 roku, w rosyjskiej "Nowej Gazecie" pojawiła się informacja o samobójstwach ponad setki dzieci, które miały miejsce między listopadem 2015 roku a kwietniem 2016 roku. Łącznikiem miała być grupa działająca w internecie, której członkami była większość dzieci, które popełniły samobójstwa. Te doniesienia przepublikowywały kolejne media, chociaż nie było pewności, że te samobójstwa naprawdę coś łączy, a jeśli tak - że istnieje gra, która polega na wykonywaniu kolejnych zadań.
Temat dziecięcych samobójstw nie ucichł, kolejne doniesienia pojawiły się w lutym tego roku. "Grupy śmierci" wciąż działają i wciągają w niebezpieczną grę najmłodszych użytkowników internetu - donosi "Nowa Gazeta".
Gry, w których dostajemy zadania, nie są niczym nowym. Wykorzystywane są do różnych celów, najczęściej są to niewinne zabawy zrzeszające różnych hobbystów (np. miłośników matematycznych zagadek), niekiedy kryje się za nimi drugie dno, klikamy w płatne linki, a nasz "opiekun" na tym zarabia.
Nie wiadomo jednak, czy niebieski wieloryb to gra, która rzeczywiście istnieje, a jeśli tak - czy nie wyrosła właśnie z całego szumu wokół niej. Może ktoś chciał sprawdzić, czy to naprawdę zadziała? Z miejskiej legendy zaczęło się coś, co ma straszne konsekwencje.
W mediach pojawiły się informację o tym, że gra niebieski wieloryb dotarła do naszego kraju. Na stronie internetowej "Gazety Wyborczej" czytamy:
Szczecińska prokuratura wszczęła śledztwo mające wyjaśnić okoliczności samookaleczenia, którego dokonała trójka uczniów szkoły podstawowej uczestniczących w grze internetowej "Niebieski wieloryb".
Podstawą jest kontakt i relacje z dziećmi. Gdy rozmawiamy ze sobą, gdy wiemy, co się w naszym życiu dzieje, nie sposób nie zauważyć, że coś się z dzieckiem dzieje, że zaczęło się dziwnie zachowywać, mieć tajemnice. Druga sprawa - wydaje się, że większość dzieci, które są pewne swojej wartości, mają wsparcie w bliskich, nie weźmie udziału w grze, z góry zakładając, że jest - po prostu - głupia. A jeśli już, to po pierwszym zadaniu stwierdzą, że nie ma to większego sensu. Po co to właściwie robić? Jakie przesłanie za sobą niesie?
Alicja Lipska-Piątek w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" także mówi o tym, że relacja z dzieckiem jest czymś niezwykle ważnym.
Jeżeli w rodzinie są dobre relacje, to dziecko nie będzie miało skłonności autodestrukcyjnych. Nie będzie kierowało złości na siebie, nie będzie eksperymentowało ze swoim ciałem, zdrowiem i życiem w zagrażający sposób. Nie będzie miało takiej potrzeby, jeśli rodzice będą przyjmowali jego złość i negocjowali z nim zasady, obowiązki, działania - czytamy w wywiadzie.
Podchodźmy do gry w niebieskiego wieloryba jak do miejskiej legendy, ale nie bagatelizujmy jej. Nie straszmy dziecka, nie sprawdzajmy jego przedramion, ale też nie uważajmy, że sprawy nie ma. Tego, że warto interesować się tym, co dziecko robi, co się dzieje w jego życiu, co fascynuje jego i jego znajomych, nie musimy chyba przypominać. Do niebieskiego wieloryba czy gry "w słoneczko" należy podchodzić z rozwagą - nie panikować, ale mieć na uwadze, że mogą rzeczywiście istnieć. Dziecko, z którym rozmawia się na różne tematy, które wie, jakie konsekwencje mogą mieć różne zachowania, nie będzie brało udział w tego typu grach. Pamiętajmy także, że zagrożeniem są wszystkie gry, a dokładniej fakt, że przestajemy zauważać, że to jedynie wirtualna rzeczywistość, która staje się dla nas następnie czymś prawdziwym. Wtedy nie ma znaczenia, czy to niebieski wieloryb, "słoneczko" czy z pozoru bezpieczne gry, w które - wydawałoby się - grają wszyscy.
A co wy sądzicie o niebieskim wielorybie? Wypowiedzi w wątku na naszym forum są w większości w jednym tonie - żeby brać poprawkę na wszelkie doniesienia, kto by chciał realizować takie zadania i najlepiej o sprawie w ogóle nie mówić, aby o niebieskim wielorybie zapomniano.
Już mnie matka tym wczoraj atakowała. Jak doszła do "kończy się samobójstwem", to ogarnął mnie pusty śmiech. Nie do końca czaję, z jakiej przyczyny normalne, zdrowe psychicznie dziecko miałoby wykonywać wyniszczające zadania, a na koniec zabić się, ludzie chyba za dużo się TV naoglądali, że wymyślają takie bzdury - napisała sanrio.
Taki paradoks, ze dorośli, którzy maja rozmawiać z tymi ufnymi i łatwowiernymi nastolatkami, dają sobie sami robić kaszę z mózgu i łykają takie bzdety szybciej od własnych dzieci, bo gimbaza się z tego śmieje i wie, że to fejk - komentuje leann32.