kicz

Kto nie ma w domu lodówki z dziesiątkami magnesów, niech pierwszy rzuci kamieniem. Okazuje się, że to typowo słowiańska rzecz. Co więcej... Podobno to obciach.

Jeszcze kilka lat temu, można było zobaczyć wiele z tych fryzur na ulicy. Dziś jednak odchodzą w zapomnienie i są nawet uważane za synonim kiczu. Powód? Podkreślają niedoskonałości i optycznie dodają lat. Oto zestawienie niemodnych fryzur, na które lepiej się nie decydować.

Są pewne trendy, o których z radością zapominamy i liczymy, że nigdy więcej nie wrócą. Zwykle jednak, na przekór, dzieje się zupełnie odwrotnie. Tak też jest z "koszmarkami", które nosiłyśmy 20 lat temu. Teraz znów znajdziemy je w sklepach.

Pewne fryzury potrafią naprawdę oszpecić. Wiele z nich niestety były bardzo popularne, a przez to niejedna osoba nie lubi zaglądać do swoich zdjęć sprzed lat. Przypomnijmy najgorsze fryzjerskie trendy, które jednak wspominamy z łezką w oku.

Fryzura to jeden z tych elementów, którym można sobie zarówno odjąć, jak i niestety dodać lat. Choć niektóre fryzury jeszcze kilka lat temu cieszyły się sporą popularnością, dziś większość z nas powinna o nich zapomnieć. Uważane są za kiczowate i mogą wizualnie postarzać. Tego lepiej unikaj na swoich włosach!

Jeżeli nosisz jedną z tych fryzur, warto zastanowić się, czy nie pora zmienić fryzjera. To najbardziej kiczowate i niemodne fryzury. Lata 80 już dawno minęły, a takie włosy wciąż można zobaczyć na ulicach miast.

Nie warto kłopotać sobie pięknej główki polityką, bo to sprawy męskie i ogólnie nie dbać przesadnie o intelekt bo kobieta zbyt inteligentna nie potrafi się dobrze zająć dziećmi. Lepiej zainwestować w garderobę, w słodkie róże i kobiece panterki - tak można wywnioskować przeglądając ofertę butiku projektantki, Korynny Korwin-Mikke (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa).

Chciałabym opowiedzieć Wam o pięciu filmach, do których mogę wracać non stop i które chyba nigdy mi się nie znudzą. Niektóre z tych filmów należą do kanonu kinematografii, a niektóre są, hmm... delikatnie mówiąc, kiczowate. Ale tak to już jest z miłością, jest ona po prostu nieracjonalna.

Każdy rodzic ma swoje strachy: jedni boją się gara z wrzątkiem wylewającego się na głowę pociechy, inni drżą ze strachu przed dilerem czyhającym na dziecinę z workiem darmowych narkotyków we wszystkich smakach i kolorach. A ja z lękiem spoglądam na koszmarne książeczki, które masowo zalewają nasze dzieci za sprawą darczyńców.

"Mamusiu, kup  mi badziewko, prooooszę!" - to zdanie pada nieuchronnie, gdy znajdujemy się w pobliżu stojaka z tandetnymi pisemkami dla dzieci. Takimi co liczą kilka stron na krzyż, charakteryzują się całkowitym brakiem treści i istnieją tylko po to, by opchnąć paskudną zabawkę z różowego plastiku. W naszej rodzinie noszą dumną nazwę "badziewka". Niestety ulegam i kupuję, choć zasadniczo nie pochwalam. Dlaczego?

Chodząca amerykańska przesada - 53-letnia modelka, której największym marzeniem jest wyglądanie jak stereotypowa lalka Barbie.