list do redakcji
-
Teściowa zabrała syna na ferie. Po wszystkim dostałam "rachunki do uregulowania"
- Może są na świecie teściowe jak z bajki, ale są też takie, o których słyszymy w popularnych kawałach. Matka mojego męża jest niestety tym drugim typem... Ciekawe, że my zapraszając ich np. na obiad, nie każemy jej płacić za siebie. Gdy wręczała mi paragony, widziałam, że nawet mojemu teściowi było głupio - pisze Ewelina w liście nadesłanym do naszej redakcji.
-
Rozlicza mnie dosłownie ze wszystkiego. To narzeczony czy może biuro rachunkowe?
- Wszystko musi być kupowane i dzielone równo na pół. Czasami to ja się boję cokolwiek brać z lodówki. Bo może zjem o jeden jogurt za dużo, albo doleję więcej mleka do kawy i już będzie stratny te kilka złotych. Szczerze mówiąc, jestem tym już zmęczona - pisze Alina w liście nadesłanym do naszej redakcji.
-
"Tuptuś" z góry doprowadza mnie do szału. Nie wytrzymałam, pomogła metoda z PRL-u
- Gdy siedzę w domu, a to dziecko cały czas biega i hałasuje od rana do wieczora, to w pewnym momencie już nie wiem, gdzie mam się schować. We własnym mieszkaniu nie mam chwili wytchnienia i możliwości napicia się kawy w świętym spokoju. Głowa pęka... Do tej pory wytrzymywałam, nie chciałam być niegrzeczna w stosunku do sąsiadów, ale ostatnio miarka się przebrała - pisze Beata w liście przysłanym do naszej redakcji.
-
"Mężczyzny do zdrady nikt nie zmusza. Dlaczego to kochanki zawsze się obwinia?"
- Obarczanie kochanki winą za zdradę, "bo to ona go uwiodła", jest dla mnie stereotypowym podejściem. To nie kochanki niszczą małżeństwa, a mężczyźni, którzy mimo bycia w związku, szukają rozrywki i podrywają kobiety, bo chcą sobie udowodnić, że nadal są atrakcyjni dla innych - pisze Monika w liście nadesłanym do naszej redakcji.
-
Wyznała, że nie ochrzci swojego dziecka i się zaczęło. "Polacy nie są gotowi na to"
- Jakim prawem mam decydować o życiu innego człowieka? Podobno każdy z nas ma wolną wolę - pisze Julita. Zdania internautek oraz internautów bardzo podzielone: "Trzymać jak najdalej od religijnej ciemnoty", "To niech pani zostawi swojemu dziecku wybór co do kształcenia się".
-
"Szmatka na drzwiach lodówki i wiesz, że czeka na ciebie pyszny deser od sąsiadki"
- Dziś to już nie to samo. Kiedyś z ludźmi żyło się inaczej i znało się niemal wszystkich w bloku. Jeden do drugiego chodził i to bez zaproszenia. Siedziało się godzinami przy kawie... Obecnie sąsiedzkie relacje ograniczają się do zdawkowego "dzień dobry". Nikt nikogo nie zna i nawet nie ma ochoty poznać. Przykre czasy... - pisze Hanna.
-
"Zostawianie butów na klatce schodowej. Co to są w ogóle za dziwne zwyczaje?!"
- Normalnie doprowadza mnie to do szału. Wiele osób twierdzi, że po tym właśnie można poznać "słoiki". Według mnie to nieprawda! Po moich obserwacjach widzę, że robią tak zarówno przyjezdni, jak i "rodowici Warszawiacy". A potem takie wonie się unoszą na klatce, że nie da się wytrzymać - pisze Ala.
-
Remont na klatce okazał się horrorem. "Nie byłam gotowa na takie dantejskie sceny"
- Od dwóch miesięcy klatki schodowe pokryte są warstwą białego pyłu przypominającego mąkę. To nie jest jednak jedyny problem. Na stanowisko swojej pracy ekipy remontowe przychodzą z głośnikiem i bynajmniej nie po to, aby kulturalnie posłuchać radia. Disco Polo niesie się po całej klatce schodowej. Panowie nie krępują się również śpiewać - pisze Kaja.
-
Otworzyła zamrażarkę w wynajmowanym mieszkaniu. "Normalnie zrobiło mi się słabo"
- Wiele w swoim życiu widziałam, ale czegoś takiego jeszcze nigdy. Bezmyślność ludzka i brak szacunku do czyjejś własności przekracza w tym kraju ludzkie pojęcie. Dwie godziny siedziałam z suszarką, żeby jakoś uratować sytuację - pisze Magdalena.
-
Babcia dała księdzu na kolędzie 50 zł. Mama oburzona tym, co jej powiedział. "No PRL"
- Sama nie przyjmuję księdza w swoim domu, bo mam na ten temat zdanie jaki mam. Ostatnio babcia opowiedziała mi o tym, co usłyszała od księdza podczas swojej kolędy, gdy wręczyła mu kopertę. Muszę przyznać, że aż łzy napłynęły mi do oczu - pisze Nadia.
-
Zarabia jako "naga sprzątaczka". Mówi całą prawdę o klientach
-
Kinga Rusin schudła 20 kg. W czym tkwi sekret 52-latki?
-
Co motywuje kobiety do pracy w branży motoryzacyjnej? [Podcast]MATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Jajka faszerowane wielkanocnym hitem. Sekret tkwi w jednym składniku
-
Doda na zdjęciach sprzed 26 lat. Fani pod wrażeniem: "Dużo się nie zmieniłaś"
- Co na opuchnięte oczy rano? Nałóż na oczy, a po 15 minut poczujesz ulgę
- 57-letnia modelka w mini odsłania biodro. "To grzech tak wyglądać"
- Andrzej Duda wspiera Dawida Kubackiego. "Modlitwą o zdrowie otaczamy całą rodzinę"
- Spędził w celi śmierci rekordowe 46 lat. Pojawiły się nowe dowody
- Julia Faustyną zaginioną Madeleine McCann? Jest nowa analiza
-
"Elegancko? Dla mnie raczej jak w zakonie". Filmik ze studniówki budzi skrajne emocje
- Rozumiem, że studniówka to okazja, która wymaga odpowiedniego wyglądu, jednak narzucanie uczennicom w dzisiejszych czasach tego typu stroju jest dla mnie przesadą. Od razu na myśl przychodzą mi czasy komuny... - pisze nasza czytelniczka.
-
Pokazała, jak suszy pranie, by nie zagracić pokoju. "Najpierw się śmiali, teraz kopiują"
- Suszenie prania zimą doprowadza mnie do szaleństwa. Nie dość, że na oknach zbiera się woda, to jeszcze ta nieszczęsna suszarka, która stoi na środku pokoju i tylko przeszkadza. Wpadłam więc na nietypowy pomysł, by ustawić ją na... komodzie - pisze nasza czytelniczka.
-
"Już nie przyjmuję księdza po kolędzie. Nie chcę, mam na co wydawać pieniądze"
- Już za dzieciaka był to dla mnie stres. Sprawdzanie zeszytu, wypytywanie o religię. Później, gdy przestałam chodzić na religię było tylko gorzej... Dziś kolęda dla mnie to nic innego, jak wymagania księży i zbieranie kopert. A dla nich w tych kopertach ciągle jest za mało - pisze Adrianna.
-
Stylistki paznokci nie mówią o tym głośno, ale są załamane. "To po prostu obrzydliwe"
- Przed świętami i sylwestrem mamy chyba najwięcej pracy w roku. Niestety to czas, kiedy pojawia się wiele nowych klientek. To właśnie u nich pod paznokciami znaleźć można różne niespodzianki. Lekki brud, szczególnie pod długimi paznokciami, jest do zaakceptowania, ale to, co czasem tam znajduję, jest po prostu obrzydliwe - pisze stylistka paznokci.
-
"Absurdalne? Być może, ale dzieciństwo i święta w latach 80. były lepsze niż dziś"
- Pamiętam, jak tata przywoził z zagranicznej delegacji pomarańcze. Wtedy to był prawdziwy rarytas! Z dumą zapraszało się koleżanki i częstowało. Pamiętam, jak na Mikołajki znalazłam w bucie okrągłe gumy do żucia. Moja radość była nie do opisania! Które dziecko dzisiaj potrafiłoby się cieszyć z takiego prezentu? - pisze Ela.
-
Ceny na Starówce to absurd. 20 zł za "gorącą czekoladę", która obok czekolady nawet nie stała?!
- Inflacja inflacją, ale wydaje się, że niektóre ceny spotykane na mieście to nieśmieszny żart. Ktoś powie, jak się nie podoba, to nie chodzić i nie kupować. Jasne, można i tak. Ale przecież to nie o to chodzi... - pisze Gosia.
-
Zamówiła mikołajkowy prezent, to co usłyszała od kuriera, ją zszokowało. "Od razu złożę skargę"
Zbliża się Boże Narodzenie i wiele osób w tym czasie zamawia mnóstwo paczek. Jest to gorący czas dla kurierów, a to napięcie może powodować przykre sytuacje. Jedna z czytelniczek podzieliła się z nami swoją nieprzyjemną historią. - Słyszę, że jak nie wezmę chociaż jednej paczki, to ona zostawi mi awizo, bo nie ma zamiaru nosić ich na drugie piętro - pisze.
-
"Lubię kwiaty, ale niestety to zamiłowanie działa chyba tylko w jedną stronę"
Kwiaty z pewnością są piękną ozdobą domu. Niestety ich pielęgnacja może często przynieść niemałe problemy, o czym przekonała się nasza czytelniczka. - Lubię kwiaty, ale niestety to "zamiłowanie" działa chyba tylko w jedną stronę, czego najlepszym przykładem jest mój kalanchoe. - napisała w liście do redakcji.
-
"Teściowa chce wybrać imię dla naszej córki. Nie myślałam, że posunie się aż tak daleko"
- Przy każdej możliwej okazji próbuje nas przekonać, że jej wybór jest najlepszy. Normalnie doprowadza mnie już do szału. Ja rozumiem, że to matka jedynaka, że to pierwsza wnuczka, ale są jakieś granice przyzwoitości... - pisze Zuzanna.
-
Podniosła dywan. To co zobaczyła ją zmroziło: Przecież odkurzam w każdą sobotę
- Człowiek sobie myśli, że na pewno ma w domu czysto, no bo przecież sprząta regularnie. Jasne... Ostatnio zabrałam się za większe porządki, żeby nie zostawiać wszystkiego na święta. Czegoś takiego akurat w tym miejscu zupełnie się nie spodziewałam - pisze nasza czytelniczka Magda.
-
Odsunęła swoją kanapę pół roku po przeprowadzce i zrobiło jej się słabo. "Jezu"
- Sprzątam regularnie, zwykle jest to raz w tygodniu. Wydawało mi się, że moje mieszkanie jest całkiem czyste. Ostatnio postanowiłam jednak zrobić gruntowne porządki i odsunęłam kanapę. Zupełnie nie spodziewałam się zobaczyć tam czegoś takiego - pisze nasza czytelniczka.
-
"Od lat nie dostałam prezentu na urodziny od chłopaka. W zamian za to robi mi przelew. Jestem wkurzona"
Magda spotyka się ze swoim chłopakiem od dwóch lat. Kiedy on ma urodziny, przygotowuje dla niego imprezy niespodzianki, skrupulatnie dobiera prezent. W drugą stronę niestety nie działa to tak samo. Jej chłopak do tej pory nie dał jej żadnego urodzinowego prezentu, tylko wysyłał przelew. Magda opisała nam swoją historię.
-
Nie ochrzczę dziecka. Moja babcia już mi grozi: "Pokropię, jak nie będziesz widziała"
- Jakim prawem mam decydować o życiu innego człowieka? Podobno każdy z nas ma wolną wolę. Powinno to także dotyczyć chrztu, a co za tym idzie komunii. Ja mojemu dziecku chcę zostawić wybór. Zrobię wszystko, by wyrosło na dobrą i tolerancyjną osobę, a jak dorośnie, to samo zdecyduje, jaką religię chcę wyznawać - pisze Julita.
-
"Co roku ten sam tani lans na cmentarzach. Na samą myśl się odechciewa"
- Od lat mam wrażenie, że dla niektórych osób Wszystkich Świętych wcale nie jest dniem uczczenia pamięci zmarłych, a okazją do wystrojenia się przed rodziną i innymi. Obowiązkowym elementem są szpilki, futro i włosy prosto od fryzjera... Jakby to właśnie było najważniejsze - pisze Beata.
-
W wieku 30 lat wróciła do rodziców. "To potwornie frustrujące. Tak nie powinno wyglądać życie osoby dorosłej"
Dorośli ludzie nie powinni mieszkać ze swoimi rodzicami. Nawet jeśli mają dobre relacje, to stają się one po prostu zbyt partnerskie, gdzie zaczynacie polegać na sobie nawzajem, jak na swoim partnerze. Wymieniacie się obowiązkami typu gotowanie czy prace w ogródku. Codziennie zdajecie sobie relacje z całego dnia itp., a takie rzeczy powinno się dzielić ze swoim partnerem, a rodzicem - pisze Alicja w liście, nadesłanym do naszej redakcji.
-
"Nie wybieram się na groby 1 listopada. Pojadę przed albo po. Mama już się obraziła"
- Co za różnica, czy pojadę zapalić znicz tydzień wcześniej, albo tydzień później? Dla mnie żadna, ale moja rodzina tego nie rozumie... A ja nie mam zamiaru stać w tych korkach, oglądać tę cmentarną rewię mody i kolejny rok z rzędu odpowiadać na pytania przypadkowo spotkanych ciotek o ślub i dzieci - pisze Daria w liście nadesłanym do naszej redakcji.
-
"Jak zapraszasz ciocię Bożenkę, to i mańkowe dzieci trzeba". Ale ja ich nawet nie znam!
- Gdy ruszyły przygotowania ślubu, moja mama wręczyła mi listę gości, zdębiałam. Wujek Maniek umarł w 1962 roku, a jego dzieci to Dzidka i Boguśka, mają po 70 lat. - Mamo, ale ja ich nigdy nie widziałam! - powiedziałam. Co mi odpowiedziała? "Oj tam, to obie stare panny, dużo nie zjedzą" - pisze Monika.
-
"A wujka Tadka gdzie posadzimy? Obok cioci nie. Koło orkiestry? Też nie, przecież ich spije"
"Problem był również w przypadku znajomych i przyjaciół, ponieważ mieliśmy dużo osób z totalnie różnych grup i obawialiśmy się, czy się dogadają. Wiedzieliśmy też, że jeden z zaproszonych gości nie przepada za innym, więc musieliśmy zadbać, żeby nie usiedli obok siebie" - pisze Izabela w liście nadesłanym do naszej redakcji o dylematach, związanych z usadzaniem gości na weselu.
-
Dlaczego Polacy chodzą do kościoła? "Żeby babci nie było przykro", "Bo żona kazała"
- Sama nigdy nie chodzę do kościoła, ale jak już odwiedzam rodzinne strony to zawsze idę z mamą w niedzielę na mszę. Trochę dla świętego spokoju, żeby nie wysłuchiwać o tym, że Bóg jest potrzebny w moim życiu, a trochę żeby jej sprawić przyjemność - mówi Kasia.
-
"Od zawsze był typem misia, ale ostatnio przytył 30 kg. Cierpi na tym nasz związek"
- Gdy się poznaliśmy miał figurę w typie zgrabnego misia. W ostatnim czasie jednak bardzo się zaniedbał. Często je fast-foody, pije słodkie napoje i piwo. Naszego życia intymnego już praktycznie nie ma... Gdy próbuje z nim rozmawiać, wspominam o diecie, obraża się i nie odzywa - pisze Amelia.