molestowanie seksualne

Wstrząsającą sytuację z Wielkiej Brytanii opisał dziennik "Daily Mail". Jedna z pasażerek podróżująca pociągiem na trasie Polmont - Edynburg (Szkocja) padła ofiarą molestowania w miejscu publicznym. Zmęczona kobieta zasnęła na chwilę w pustym przedziale.

O bulwersującym procederze w jednym z białostockich liceów napisał kilka dni temu Onet. Okazało się, że problem był od lat ignorowany przez władze placówki.

Pod koniec lutego opublikowaliśmy tekst dotyczący molestowania w miejscu pracy. Jedną z jego bohaterek była Anita (imię zmienione), wykonująca zawód fizjoterapeutki. Artykuł zbiegł się z kampanią Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego i wzbudził sporo reakcji. "Dlatego miałam gabinet tylko dla kobiet" - napisała m.in. jedna z komentujących.

- Przychodzą na przykład tacy, których podnieca to, że ty się wstydzisz widoku jego nagiego członka. Że sprawia ci to dyskomfort - mówi Anita, fizjoterapeutka. - Na wyjeździe konferencyjnym pijani koledzy z pracy wchodzili mi do pokoju i musiałam wypraszać ich siłą. Jeden sugerował, żebym usiadła ważnemu klientowi na kolanach - mówi Michalina, która przepracowała kilka lat w dużej korporacji. Molestowanie w miejscu pracy to problem wciąż powszechny. Potwierdza to m.in. nowy raport Polskiego Towarzystwa Antydyskryminacyjnego.

- Pisałam w listach do niego o Paetzu, pytałam, dlaczego nie reaguje, ale czy to cokolwiek dało, nie wiem - mówi w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" jedna z przyjaciółek śp. Jana Pawła II. Tematem rozmowy było m.in. milczenie Karola Wojtyły na temat przestępstw seksualnych, których dopuszczali się hierarchowie kościelni.

Zatrudniona na stanowisku kierowniczym w jednej z brytyjskich firm transportowych kobieta otrzymała 420 000 funtów odszkodowania, co w przeliczeniu równa się ponad 2 milionom złotych. Brytyjka była molestowana przez swojego szefa wiadomościami o podtekście seksualnym, które uderzały w jej godność i uniemożliwiały normalną pracę. O nękaniu opowiedziała koleżance z pracy, która wprost nazwała jej szefa "prześladowcą".

84 procent kobiet w Polsce doświadczyło molestowania w miejscu publicznym. 86 procent badanych natomiast nie wie, jak zareagować będąc świadkami takiego naruszania czyichś granic. Co stanowi ogromny problem społeczny, ponieważ 79 procent osób, które doświadczyły molestowania uważa, że to właśnie reakcja osób z zewnątrz im pomogła. - Nie ma nawet takiego społecznego poczucia, że to kobiety są w przeważającej większości ofiarami. Kiedy o tym mówimy, bardzo często nasz głos jest ignorowany - mówi ekspertka.

Pani Noemi opisała na Facebooku swoje traumatyczne doświadczenia sprzed kilku dni. - Śniło mi się, że mówi do mnie jakiś męski głos i dotyka mnie po pośladkach. Gdy się obudziłam, okazało się, że to nie był sen - relacjonuje.

Sandra Muller to znana dziennikarka, która przyczyniła się do popularności ruchu społecznego #MeToo. Aktywistka, która sprzeciwia się sprawcom wykorzystywania kobiet, została skazana za zniesławienie mężczyzny.

Rok po ujawnieniu przez "The New York Times", że Harvey Weinstein przez dekady molestował kobiety, dziennikarze gazety przeanalizowali realne przełożenie akcji #MeToo na liczbę osób, które pożegnały się z reputacją i pracą.

Od marca na ulicach Paryża można się natknąć na plakaty z przerażonymi kobietami otoczonymi przez drapieżniki. To kampania, która ma zachęcić do reagowania świadków przemocy na tle seksualnym, a jej ofiary do mówienia o tym.

100 Francuzek, w tym "pierwsza dama" francuskiego kina Catherine Deneuve podpisało się pod publicznym listem, w którym - na fali oskarżeń o gwałty i molestowanie w Hollywood - bronią "prawa mężczyzn do podrywania kobiet".

Holenderka zaprojektowała terapeutyczne zabawki erotyczne dla kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej. Inspiracją do ich powstania były osobiste przeżycia autorki.

Amerykańska organizacja "It's on us" stworzyła serię krótkich filmików, w których w pomysłowy sposób pokazuje, jak absurdalnych "argumentów" sprawcy molestowania seksualnego używają do usprawiedliwienia się.

Na ulicy, u lekarza, w pracy. Jako dzieci, nastolatki i dorosłe kobiety. Polskie gwiazdy dziennikarstwa i polityki dołączyły do akcji #metoo i publicznie przyznały się do bycia ofiarami molestowania seksualnego.

To nie musi być gwałt w ciemnej bramie. Molestowanie mogło się zatrzeć w pamięci, tak jak w przypadku naszej czytelniczki, która po latach przypomniała sobie, co zrobili jej wujek i ukochany dziadek.

Na początku akcji #metoo poczułam się jak w kokonie - otoczona ciepłem siostrzanego wsparcia i zasypana historiami, które pozwalają myśleć: "nie ty jedna". A potem rzeczywistość zdzieliła mnie między oczy - pisze czytelniczka.