Rzym
-
Pytają mężów, jak często myślą o imperium rzymskim. Kolejny niezrozumiały trend z TikToka
Na TikToku regularnie pojawiają się przeróżne trendy. Jedne śmieszą, inne zaskakują. Są też i takie, jak w przypadku pytania o imperium rzymskie, których nie rozumieją nawet ludzie z TikToka. "Widziałam tiktoka, na którym typiara mówiła, że widziała innego tiktoka, na którym inna typiara pytała się swojego męża, jak często myśli o Cesarstwie Rzymskim. No i on powiedział, że bardzo często" - zdradziła jedna z użytkowniczek platformy, po czym zapytała swojego męża o to samo. Odpowiedź ją zaskoczyła. Rozumiecie coś z tego...?
-
Wyrył imię dziewczyny na Koloseum. Teraz tłumaczy się: "nie wiedziałem, że to zabytek". Grozi mu więzienie
Skandaliczne zachowanie turysty w Rzymie wzbudziło oburzenie wśród internautów z całego świata. W internecie pojawiło się nagranie incydentu, na którym turysta niszczy zabytkowy mur Koloseum. Na ten moment turyście grozi więzienie i kara finansowa. Chciał być romantykiem, został wandalem...
-
Kiedy się modliła, wpadała w ekstazę i widziała swojego anioła stróża. Kim była Franciszka Rzymianka?
Chociaż uważała, że powinna wstąpić do zakonu, rodzice wydali ją za mąż. Franciszka straciła jednak troje dzieci i męża i oddała swoje życie potrzebującym. Za dobroć Bóg miał ją wynagrodzić różnymi wizjami.
-
Nastolatka odebrała domofon i zeszła na dół. Siostra: Już nigdy jej nie zobaczyliśmy
Mirella Gregori z Rzymu zaginęła 7 maja 1983 roku. Stało się to więc dokładnie 40 dni przed głośnym zaginięciem Emanueli Orlandi - nastoletniej obywatelki Watykanu. Nie dziwi więc fakt, że sprawy często są ze sobą łączone.
-
16-letnia Mirella odebrała domofon i zeszła na dół. Jej rodzice nigdy już jej nie zobaczyli
Mirella Gregori, nastolatka z Rzymu, zaginęła w maju 1983 roku. Do dzisiaj nie wiadomo, co przytrafiło się dziewczynie. Sprawę zaczęto łączyć z innym głośnym zaginięciem.
-
Uciec od turystów w Rzymie: mission impossible?
Odciski na stopach, pot na twarzy, niepokój w sercu. Idąc w pielgrzymce turystów z Placu Świętego Piotra na Campo de' Fiori, zrozumiałam, że Wieczne Miasto będzie stało jeszcze długo po tym, jak ci nieszczęśliwcy wrócą do Mumbaju, Tokio i Warszawy. Po co więc męczyć się z niemieckimi emerytami w Kubotach, Japończykami, którzy Watykan widzieli tylko przez obiektyw aparatu i nastoletnimi Amerykankami, które w kościołach robią selfiki z hostiami, krzyżami, pietami? Lepiej odkryć Rzym (i każde inne wielkie miasto) na własną rękę.